Oszustwa, matactwa, krętactwa i kanty zdarzają się wszędzie. Tak się mówi, jednak nikt zbyt często nie wpada na pomysł, aby sfingować pochówek zmarłego, aby wyłudzić duże pieniądze.
Okazuje się, że są jednak ludzie, dla których żaden temat nie jest zbyt delikatny. Przykładem jest tu pogrzeb, który odbył się w Kalifornii. Co więcej, była to bardzo huczna ceremonia pogrzebowa, na której przygotowanie wydano aż trzydzieści jeden tysięcy dolarów! W sumę tę wliczono wszystkie przygotowania, cenę trumny i miejsca na cmentarzu Abbey Memorial Park w Campton.
Denat, którego pogrzeb zorganizowały dwie starsze kobiety, sześćdziesięcioletnia Faye Shilling i sześćdziesięciosiedmoletnia Jean Crupm, to Jim Devis osoba wyimaginowana, wymyślona przez co znana jedynie przez te dwie kobiety. Organizując całe przedsięwzięcie wyłudziły one siedemset tysięcy dolarów od firm ubezpieczeniowych. To co najbardziej bulwersuje, to fakt że przepięknie zdobiona trumna, która wyglądała na bardzo drogą, tak naprawdę wykonana była z najtańszej sklejki, a w jej wnętrzu, zamiast ciała zmarłego znajdowały się kamienie, mięso i kości pochodzenia zwierzęcego. Wszystko po to, aby osoby odpowiedzialne za transport zmarłych, nie zorientowały się, że w trumnie nie ma ciała.
Kobiety, które tak misternie przygotowały cały przekręt miały pewne doświadczenie w branży. Jean Cramp była pracownicą kostnicy w Long Beach, a Faye Shilling zajmowała się pobieraniem krwi od osób, które ubiegały się o ubezpieczeniowe polisy. Jak stwierdził prokurator, który prowadził tę sprawę, kobieta właśnie poprzez rozmowę z tymi osobami przeprowadziła szczegółowy wywiad na temat sposobu przyznawania i wypłacania polis ubezpieczeniowych.
Jak się okazało, wiedza i doświadczenie tych dwóch kobiet była wystarczająca do tego, aby oszukać dwie firmy ubezpieczeniowe. Z polis fikcyjnej postaci Jima Davisa udało im się uzyskać aż siedemset tysięcy dolarów.
W całą sprawę zamieszany był również lekarz, który stworzył fikcyjną dokumentację na temat historii medycznej denata. Jego częścią z całej kwoty miało być pięćdziesiąt tysięcy dolarów.
Oczywiście całego oszustwa nie udałoby się przeprowadzić, gdyby nie współpraca z domem pogrzebowym. W tym wypadku była to kostnica, której właścicielką była trzydziestosiedmioletnia Eileen Pearce.
I to jeszcze nie wszystkie osoby, którym postawiono zarzut współudziału w oszustwie. Barbara Lynn – notariusz, odpowiedzialna była za potwierdzenie autentyczności dokumentów, które potrzebne były podczas zakładania polisy.
Całe, perfidne oszustwo wyszło na jaw, gdy jedna z firm ubezpieczeniowych, od których wyłudzono pieniądze, postanowiła przeprowadzić własne dochodzenie w tej sprawie.